Nie miałem nic
i dziś nie mam nic.
A jednak czuję,
że mam trochę mniej.
Mały okruszek nicości
przepadł gdzieś,
odszedł na zawsze.
Pustka jest teraz
odrobinę bardziej pusta.
Niesłyszalny szept
nagle zamilkł.
Czerń jest już tylko
brakiem koloru,
a cisza - tylko
brakiem dźwięku.
Nadal nie mam nic,
a jednak czuję,
że coś zniknęło.
Coś ważnego.
I czuję,
że bez tego
moje życie
gaśnie.
Może jednak miałem coś,
ale tego nie dostrzegłem?
Cóż...
Już jest za późno.
To już nie powróci,
czymkolwiek było.
Cóż...
Na mnie już czas.
To chyba ostatnie ziarenko
przesypało się
w klepsydrze mojego życia.
I zabrało z mojej próżni
ostatnią kroplę sensu.