Pojawiam się i znikam.
Czas płynie,
  a ja tańczę
    na krach wspomnień
      płynących po nim.
Mój pierwszy raz
  na granicy tysiącleci
i dziesiątki kolejnych
  na granicy czasu.
Paroksyzm rozkoszy
  i ekstaza strachu.
I znów odpływam.
Czas płynie,
  a ja patrzę nań
    z brzegu osnowy.
Mój pierwszy raz
  na granicy wieków
i miliony kolejnych
  na granicy pamięci.
Płyną
  jak płatki róży
    na rwącym potoku,
a ja wyławiam je
  zanurzoną myślą.
Błyski dawnych lat
  odbijające się
    w falach wieczności.
Wszystko płynie,
  a ja razem z nim...
Chyba...