I nadeszła noc.
Najciemniejsza.
Czarna.
Wzrok już nigdy
nie miał się przydać.
Słuch oszalał
od nieustannych szeptów.
Zapach nocy i jej smak
zabiły wszystkie inne.
Słowa wymówić
nie śmiał nikt,
aby nie oszaleć
od wibracji
własnego głosu.
Cóż więc zostało
nam, głuchoniemym ślepcom?
Dotyk.
Tylko dotyk.
Mimo, że palce
już dawno odmarzły
i odpadły.
Już tylko to
zostało
dla nadziei.
Dotknij mnie więc
ostatni raz,
a później
razem
dotkniemy nocy.