To wszystko tylko tak wygląda.
Naprawdę nic nie jest tym, czym się wydaje.
Kształty rozmywają się,
rzeczywistość prześlizguje się między palcami.
A czas wciąż płynie.
Czasami w tył, czasami w przód,
ale wiecznie w ruchu.
CZAS.
Jedyne, czego mogę być pewny.
Ale on nigdy nie chce na mnie poczekać.
Nie mogę żyć poza nim,
ale też nie mogę za nim nadążyć.
Gdzie więc naprawdę jestem?
Między czasem a bezczasem?
Nie ma przecież takiego miejsca.
Czy to dlatego
kształty rozmywają się?
Czy to dlatego
rzeczywistość prześlizguje się między palcami?
Chyba się zgubiłem.
A może zgubiłem czas?
Gdzie jestem...?