Gdy nie mogę zasnąć w nocy,
kiedy dręczą mnie koszmary,
gdy wyzuty całkiem z mocy,
pozbawiony całej pary
walczę ciągle z głuchym echem
dekadenckiej nocnej mary,
gdy ostatnim swym oddechem
rzucam klątwy na poczwary
co wyłażą gdzieś z poduchy
i odchodzą znów w noc ciemną,
gdy potrzeba mi otuchy,
czemu Ciebie nie ma ze mną?
Gdzie jesteś, kwiecie paproci,
kiedy szukam twojej ręki?
Gdy potrzebuję dobroci,
co mnie wyrwie z tej udręki,
kiedy we mgle po omacku
chwytam głowy czarnych węży,
kiedy szukam Jacków, Placków,
co ukradli znowu księżyc,
kiedy w ciemnym gdzieś więzieniu
zdycham z głodu w smrodzie, zimnie,
tak samotny w swym cierpieniu,
czemu Ciebie nie ma przy mnie?
Gdy mi serce wyrywają,
albo gdy mnie łamią kołem,
gdy demony mnie ścigają,
a ja chowam się pod stołem,
kiedy po mnie śmierć przychodzi
i za chwilę gnić mam w glebie,
gdy nadchodzi czas odchodzić,
Czemu przy mnie nie ma Ciebie?