Siedząc w Arendzie,
pozostając w błędzie,
że wciąż Cię kocham,
cicho szlocham.

Pieprząc to wszystko,
co jest bardzo blisko,
zdycham powoli
z własnej woli.

Życie wśród ludzi
wciąż wspomnienia budzi,
pełne cierpienia
i zwątpienia.

Ale samotnie
cierpię wielokrotnie
z braku miłości
i przyszłości.

Runęły plany,
zginęło marzenie,
jestem skazany
na cierpienie.