A gdyby tak po prostu odejść?
Nikomu nic nie powiedzieć.
Wiedzieć coś, czego nie wiedzą inni,
wiedzieć, gdzie jestem...
Ludzie szybko zapomną.
Rodzina...
Przyjaciele...
Ty też...
Czasem przypomni o sobie nadzieja,
przez lata karmiona kłamstwami.
Czasem ktoś oznajmi, że mnie gdzieś widział,
ale mnie już tam nie będzie.
Czasem ktoś mnie spotka,
ale już mnie tam nie znajdzie.
To już nie będę ja,
tylko puste, wydrążone ciało.
Wszystko, co ludzkie, pozostawione gdzieś daleko.
Czysta egzystencja mojego istnienia
rzucona światu na pożarcie.
Blednąca iskierka
pokryta brudnym osadem bolących wspomnień.
Gnijąca wisienka na czubku dawno strawionego deseru.
Z każdym dniem coraz bliżej
i codziennie drżąca ze strachu.
Do czego tak naprawdę się zbliża?
Czy do błogiego zapomnienia niebytu,
czy do piekła wiecznej świadomości?
Codziennie...
...
..
.